369054
Książka
W koszyku
Poźną jesienią 1921 roku po sytej, spokojnej Brukseli ujrzałem Berlin. Niemcy żyli jak na dworcu, nikt nie wiedział, co zdarzy się jutro. Gazeciarze wołali: "Be-Zet! Ostatnie wydanie! Rozruchy komunistyczne w Saksonii! Przygotowania do puczu w Monachium!" Ludzie w milczeniu czytali gazetę i szli do pracy. Właściciele sklepów zmieniali codziennie kartki z cenami; marka spadała. Po Kurfürstendammie wałęsały się tabuny cudzoziemców: wykupywali za grosze resztki dawnej świetności. W dzielnicach biedoty rozbito kilka piekarni. Zdawało się, że wszystko musi runąć, ale kominy fabryczne dymiły, urzędnicy bankowi gorliwie kaligrafowali wielocyfrowe liczby, prostytutki różowały się starannie, dziennikarze pisali o głodzie w Rosji albo o szlachetnym sercu Ludendorffa, uczniacy wkuwali kronikę dawnych zwycięstw niemieckich. Na każdym kroku były tancbudy, "Diele", w nich rytmicznie trzęsły się wychudłe pary. Grzmiał jazz. Pamiętam dwie modne piosenki: "Yes, We Have No Bananas" i "Die schwarze Sonya". W jednej z tancbud ochrypły tenor wył: "Jutro koniec świata..." Koniec świata jednakże odsuwał się z dnia na dzień. [Fragm. z książki]
Status dostępności:
Są egzemplarze dostępne do wypożyczenia: sygn. A-3298/cz.3 (1 egz.)
Recenzje:
Pozycja została dodana do koszyka. Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej