Katalog centralny
Katalog czasopism
Bibliografia województwa podkarpackiego 2008 -
Bibliografia województwa podkarpackiego 2000-2007
Bibliografia regionalna 1996-1999
Kartoteka zagadnieniowa
á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
- koło cmentarza żydowskiego z bukszpanu ułożono gwiazdę Dawida. w nocy ktoś wydarł i ułożył z niego swastykę. Sprawę umorzono, sprawców brak - sędzia, po pewnym incydencie nazwania Czeczena "ścierwem" stwierdza, że "ścierwo" nie jest obraźliwe.
- grupa kibiców przez 4 lata znęca się nad nastoletnim Robertem, ich adwokaci przekonują, że to tylko "koleżeński konflikt", sąd skazuje ich na symboliczne kary w zawieszeniu, bo to "INCYDENT" Mogłabym tak bez końca, bo wiecznie wszystko co złe, to wina Żydów. I aż mnie krew zalewała na to, co czytałam. Byłam oburzona ślepotą ludzi i zatykaniem uszu na to, co się dzieje na ulicach. Byłam pełna gniewu na bierność wszystkich środowisk. Nawet ksiądz jest faszystą, ale mówiąc swoim "boskim językiem" ładnie się z tym kryje. Bo kto będzie wytykał duchownego? No kto? Skini do kościoła chodzą, a że potem się maczetami zabijają - tego już ksiądz nie rozlicza, to już Bóg załatwi. Ale to tacy dobrzy chłopcy są...
Nerwica mnie brała na każdej stronie.
Jest też szczera prawda o cudzie w Sokółce - który to pozostawia wiele do życzenia, ale nie chciałabym tu urażać tych, którzy w ten cud akurat bezbrzeżnie wierzą. Wiem tylko, że kościół utajnił badania nad komunikantem i owe badania nie tak się odbyły jak powinny. Nawet Pani doktor z owego laboratorium pozostawia wiele do życzenia.
BIAŁYSTOK jest tylko dla mocnych ludzi. Dla tych, którym nerwy będą skakać, ale którzy owe nerwy będą umieli uspokoić. Mnie "tłukło" podczas czytania. Kibole białostoccy i ich nienawiść do Żyda - tak wielokroć bezpodstawna, bo obelgi rzucają w twarz WSZYSTKIM ludziom - nie mogłam tego trawić w spokoju. Krew się we mnie gotowała. Białystok - zlepek wszystkiego wszystkiego i wszystkich. Strach tam mieszkać, strach tam jechać.
Kraina króla disco polo od "Wolność i swoboda", co tak się podoba kibolom i skinom i głupim podlotkom...
Marcin Kącki faktycznie zainteresował się Białymstokiem, ale mam wrażenie, że skupił się tylko i wyłącznie na jego najciemniejszej stronie. Całe Podlasie ukazuje on jako - wybaczcie mi porównanie - ciemny, mroczny i niebezpieczny Mordor, (...) który dosłownie wysysa z ludzi całą ich pozytywną energię.
Kącki opowiada o historii żydowskiego miasta, które z biegiem lat i bolesnych dziejów zagubiło gdzieś swój charakter stając się miejscem na wskroś katolickim i prawicowym, gdzie skrajni katolicy (o ile można w ogóle posługiwać się takim wyrażeniem) dosłownie opanowali miasto i nie dają możliwości myślącym inaczej działać tak, jakby ci chcieli.
We wszystko Kącki wmieszał neofaszystów, swastyki, brak zainteresowania władz, totalny brak tolerancji, ataki na emigrantów i homoseksualistów, kult disco polo... Nigdy w życiu nie byłam na Podlasiu, ale gdybym miała sugerować się tylko tym, co przeczytałam w tej książce, to nigdy przenigdy nie chcę tam trafić, bo wydaje się być ono miejscem z najczarniejszych koszmarów.
Brakowało mi w tej książce ukazania innej, lepszej strony Białegostoku. Owszem, autor wspomina o ludziach, którzy działają na rzecz zmiany postrzegania miasta, ale pokazuje ich trochę jako porzuconych na polu walki wojowników, których działania i tak są skazane na porażkę.
Poza tym, mam wrażenie, że zaczynając pisać Marcin Kącki z góry założył, że Białystok jest zły. Najważniejsze osoby w mieście z którymi rozmawia reprezentują tylko i wyłącznie jeden nurt myślenia. Jest szalenie sarkastyczny, co doskonale widać choćby przy ostatnim rozdziale, gdzie referuje on swoje spotkanie z profesor Sobaniec-Łotowską (to ta od badania 'tkanki serca' na komunikacie). Nie jestem wierząca i skrajna religijność pani profesor trochę mnie razi, ale uważam, że Kącki powinien zachować więcej taktu przy opisywaniu spotkania z nią.
Podsumowując, jest to całkiem dobrze napisany reportaż, choć przedstawiający tylko jeden punkt widzenia i dający czytelnikowi mocno okrojony obraz opisywanego miejsca. Wydaje mi się też, że mieszkańcy Białegostoku słusznie mogą mocno zaniżać oceny tej pozycji, bo jest najlepszą antyreklamą nie tylko całego regionu, ale i mieszkających w nim ludzi.
Ja dam trzy gwiazdki.