378621
Book
In basket
(KIK)
Pan Twombly obudził się przed Cynthią. Spali zazwyczaj tylko do momentu, kiedy do pokoju wkraczało słońce, i zwykle Cynthia budziła się pierwsza, ona go budziła. Nie dzisiaj; może słońce świeciło dla niej za słabo, albo, trudno w to uwierzyć, przebywało w pokoju za krótko, aby zwrócić na siebie jej uwagę. Wczoraj było dokładnie dwadzieścia dziewięć minut; dziś rano, choć na zmierzenie czasu było za późno, wiedział, że przebywało kilka sekund krócej. A Cynthia leżała z łapkami podłożonymi pod głowę, w słońcu i nieświadomości. Kiedy podrapał ją paznokciem po brzuszku, wyciągnęła długą szyję, otworzyła oczy i zerknęła na niego. Pan Twombly naprawdę nie lubił jej drażnić, ale również nie lubił, kiedy była zaspana. Potrząsając głową rzucił jej na śniadanie dwie muchy; czasem wolał nie przyglądać się, jak je rozrywa i pożera, dlatego położył się na wznak na poduszce, słuchał, jak stuka pancerzem, i czekał, aż przestanie chrapać Kate, potem Ben i mała Gloria. Gdy w końcu to się stało, z większą pewnością, aniżeli wtedy, gdy poczuł na sobie słońce, wiedział, że nadszedł dzień. [Fragm. z książki]
Availability:
There are copies available to loan: sygn. A-2712 (1 egz.)
Reviews:
The item has been added to the basket. If you don't know what the basket is for, click here for details.
Do not show it again