378325
Book
In basket
Moja nowa przygoda literacka rozpoczęła się pewnego wiosennego wieczora w pociągu pośpiesznym, który z paryskiego dworca Montoarnasse wyruszył do Brestu. Mrok coraz gęściejszym cieniem osłania krajobrazy. Nie ma co wyglądać przez okno. Sięgnęłam po lekturę, ale czytam nieuważnie. Pomimo wszelkich usiłowań ani rusz nie mogę stwierdzić, jakim językiem porozumiewają się przygodni towarzysze podróży, jadący w tym samym kierunku. Dziwna mowa. Odmienna niż francuszczyzna. Nie włoska i nie hiszpańska. Nie angielska, niemiecka czy któraś ze skandynawskich. Coś całkiem odmiennego. Trudno złowić uchem choćby jedno znajome słowo. Więc?... Język ów wydaje się dźwięczny, ale zarazem surowy. Jak gdyby brzmiał w nim szum wiatrów nadpływających z szerokiego świata, z otwartej na oścież morskiej przestrzeni, z bezkresów oceanu. Nie opanowałam ciekawości. Przepraszam za natręctwo i pytam. Moje domysły okazuja się trafne. Tak, to język bretoński. I Bretończykami są czterej współpasażerowie siedzący naprzeciw. Umilkli teraz po moim znienacka rzuconym pytaniu. Przyglądają mi się uważnie. Przeszli na francuski. Z kolei oni chcą wiedzieć dokąd jadę. Do Brestu? Nie, wysiadam po drodze. Ale w ogóle do Bretanii? Tak. Jako turystkka? - domysla się któryś. [Fragm. z książki]
Availability:
There are copies available to loan: sygn. A-2706 (1 egz.)
Reviews:
The item has been added to the basket. If you don't know what the basket is for, click here for details.
Do not show it again